Recenzja wyd. DVD filmu

Przebłysk geniuszu (2008)
Marc Abraham
Lauren Graham
Dermot Mulroney

Sam przeciw wszystkim

Zaczęło się od błahostki: podczas swojej nocy poślubnej, skromny wykładowca uniwersytecki i wynalazca-amator, Robert Kearns, wsadził butelkę szampana między nogi i mocując się z zawleczką,
Zaczęło się od błahostki: podczas swojej nocy poślubnej, skromny wykładowca uniwersytecki i wynalazca-amator, Robert Kearns, wsadził butelkę szampana między nogi i mocując się z zawleczką, wystrzelił korek prosto w lewe oko. Prawie oślepł. Dekadę później, podczas rodzinnej dyskusji na temat samochodowych wycieraczek, udziałem Kearnsa stał się tytułowy przebłysk geniuszu. Zainspirowany budową gałki ocznej i kanalików łzowych, Bob doszedł do wniosku, że świat można ulepszyć za pomocą regulowanych mechanizmem czasowym, automatycznych wycieraczek. Wkrótce chciwy koncern Forda zagarnął opatentowany przez Kearnsa wynalazek, a zmielony w trybach biurokratycznej machiny mężczyzna wypowiedział korporacyjnemu gigantowi wojnę – bezpardonową i długoletnią. Na ekranie Kearns pokonuje kolejne stopnie ku moralnemu zwycięstwu i finansowej rekompensacie. Traci zdrowie, rodzinę, przyjaciół. Bez końca upada, podnosi się z coraz większym trudem. Odrzuca kolejne propozycje ugody, rezygnuje z pieniędzy, za które sączyłby drinki na Karaibach do końca życia. Debiutującemu w roli reżysera Abrahamowi nie można odmówić faktograficznej rzetelności, ale nie da się też ukryć, że niepotrzebnie idealizuje swojego bohatera (jego sukces mówi sam za siebie!). Nie widzi w nim ojca i męża, który w imię abstrakcji unieszczęśliwia najbliższych, a jedynie bojownika o wolność swoich kumpli po fachu (Bob dostaje listy od poszkodowanych w podobnych sprawach wynalazców). Greg Kinnear ma naturalny, wynikający z aparycji dar do odtwarzania postawionych pod życiowym murem przeciętniaków, ale jego największa siła jest też słabością. Bez podpórki w postaci mocnego, wielowarstwowego scenariusza, jego bohaterowie spadają w otchłań banału. Film Abrahama jest idealnym przykładem na to, że podobne historie, zakorzenione mocno w amerykańskiej mitologii afirmacyjnej, obronią się nawet bez mecenatu wielkiego kina. Wystarczy spojrzeć na plakat: szary człowieczek stoi przed potężnym gmaszyskiem motoryzacyjnego potentata. Słoneczko świeci, Bob Kearns trzyma ręce w kieszeniach – jakoś nie chce się wierzyć, że jego hart ducha nie zostanie nagrodzony. Ten "Proces" skończy się happy endem, a Józef K. zmiażdży grdykę systemu. God Bless America! Dobrą zabawę sankcjonuje stosowna informacja: film oparty na faktach.   Na płytach bida z nędzą – zapowiedzi innych DVD i zwiastun filmu.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powiedzieć, że sztuka nie znosi półśrodków, to nie powiedzieć nic. W każdym razie – nic nowego.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones